SEBUŚ – MÓJ OSOBISTY POMOCNIK

W grudniu 2018 roku pani Justyna Jędrzejak, polonistka, opublikowała na jednej z popularnych dla nauczycieli grup na Facebooku post, w którym przedstawiła klasowego przyjaciela – Timiego – drewnianą sowę, która stała się nie tylko pupilkiem klasy, ale i pomocnikiem nauczyciela, niosącym pomoc podczas ćwiczeń językowych czy kształcenia umiejętności literackich.

Pomysł bardzo mi się spodobał. Postanowiłam sprawdzić, czy przyjmie się w mojej klasie.

W styczniu, zaraz po świętach, przyniosłam do szkoły maskotkę – małpkę. Poinformowałam moich piątoklasistów, że jeśli zechcą, ten niezwykły gość może zamieszkać w naszej klasie na stałe. Propozycja niemal od razu spotkała się z ogromnym entuzjazmem dzieci.

I tak od nowego roku zyskaliśmy klasowego przyjaciela. Sebuś (imię oczywiście wybrały dzieci) bierze udział w codziennych aktywnościach grupy. W ten sposób jest wciągnięty w codzienny rytm dnia i jest wykorzystywany  przy każdym temacie czy projekcie, który jest w danym momencie realizowany. Uczestniczy w naszym klasowym życiu niemal codziennie. Przykłady?

Ćwiczymy odmianę przez przypadki – pierwszy wyraz, jaki nasunął się uczniom: „małpka”.

Piszemy ogłoszenie: temat? No jasne – zaginął Sebuś – pluszowa małpka.

Budujemy zdania – wszystkie dotyczą naszego Sebusia.

Nawet na lekcjach poświęconych ortografii rządzi Sebuś – końcówka „-uś” przecież od razu rzuca się w oczy.

Mało tego, dzieciaki zapytały, czy będą mogły zabierać małpkę do domu. I tak Sebuś spędza każdy weekend z jednym z dzieci. Zadaniem tego ucznia jest napisanie opowiadania o przygodzie, jaką przeżył z Sebusiem oraz wykonanie ilustracji. Po upływie tygodnia, w piątek (podczas lekcji wychowawczej) dzieci publicznie odczytują swoje opowiadanie, pokazują ilustrację, a następnie przekazują Sebusia następnemu uczniowi.

Refleksje:

Na początku obawiałam się, że dzieci nie będą chciały współpracować, że pomysł wyda im się zbyt infantylny. Jakież było moje zdziwienie, gdy pierwszy raz przyniosłam zabawkę. Tuleniu nie było końca! Każdy chciał dotknąć Sebusia, dziewczynki nawet zapowiedziały, że stworzą mu kącik wypoczynkowy. Każdy dzień zaczyna się od przywitania z pluszakiem.  Nawet w czasie przerw nie mogą rozstać się z pluszakiem i wloką tego biedaka po szkolnych korytarzach, wzbudzając niemałe zainteresowanie pozostałych uczniów. Dzieciaki nie mogą się doczekać, kiedy Sebuś będzie mógł pójść z nimi do domu, a napisanie opowiadania traktują jako dodatkową frajdę, a nie przykry obowiązek. Rywalizują ze sobą o to, czyja praca będzie ciekawsza, bardziej pomysłowa, staranniej napisana.

To dopiero początek naszych klasowych przygód z maskotką, ale już mogę zauważyć, że obecność mojego szkolnego pomocnika przyniosła wiele, wiele korzyści. Sebuś uświadomił mi, jak niewiele jednak potrzeba dzieciom do szczęścia.

Pomysł pani Justyny Jędrzejczak okazał się i w mojej klasie strzałem w dziesiątkę. Dziękuję za inspirację!

About the author

Monika.Iwanowska

View all posts

1 Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *